Ta „Ziemia Obiecana” ma jeszcze inny problem. Jak ktoś zauważył: - nieszczęście Łodzi ma 140 kilometrów długości, leży za daleko, ale i za blisko Warszawy. Zdaniem wielu trudno rozwijać się dużemu miastu w cieniu stolicy. Zapewne to właśnie położenie geograficzne oraz wrażenie wszechogarniającego marazmu i alienacji przyczyniło się do kumulowania przez lata kompleksów łodzian względem innych miast. Łódź zaczęła jawić się części mieszkańców, jako miasto bez przyszłości. Efekt - exodus w ostatnich latach mieszkańców w inne, bardziej atrakcyjne i dające perspektywy rozwoju miejsca.
Na szczęście czas ucieczki dobiega końca. Coraz więcej młodych, zdolnych łodzian dostrzega siłę i fenomen miasta, które samo potrafi podnieść się z kolan. Samo, bo przecież bez znaczącego udziału jego władz robi to po raz kolejny. Większość cennych inicjatyw przebija się oddolnie, bądź napływa z zewnątrz. Inspiracje i kapitał płyną od ludzi i firm, którym dobro tego miasta leży na sercu oraz tych, którzy widzą drzemiące w nim możliwości. Michał Urbaniak, zapytany w jednym z wywiadów, czemu na Vena Music Festiwal wybrał właśnie Łódź odpowiedział, że poza osobistym sentymentem dostrzega w niej ogromny potencjał zdolnych i nie zmanierowanych – niczym w Warszawie i Krakowie – utalentowanych ludzi. Łódź śmiało zasługuje na miano stolicy festiwali. Corocznie organizuje się ich tutaj ponad czterdzieści, w tym znaczną część o randze międzynarodowej. Festiwal Dialogu Czterech Kultur; Camerimage, Międzynarodowe Triennale Tkaniny, Vena Music Festiwal, Mediaschool, Łódź Biennale, Fotofestwal, czy wreszcie Festiwal Nauki, Techniki i Sztuki, żeby wymienić tylko kilka najważniejszych.
Trzeba wiedzieć, że Łódź, to miasto unikalne. Nie posiada zabytków sprzed dziewiętnastego wieku, ale jest jednym z największych skupisk eklektyzmu, secesji i klasycyzmu w Europie, niczym Wiedeń, czy Budapeszt. Wpisana w łódzki krajobraz architektura przemysłowa stanowi niekwestionowaną atrakcję tego miasta na skalę światową. Niezrozumiałymi i totalnie absurdalnymi wydają się w świetle tych informacji beztroskie decyzje władz miasta zezwalające na bezkarne wyburzanie tej historycznej tkanki Łodzi. Nie może dziwić, że arlekinada magistratu i stagnacja łódzkiej społeczności ożywiła internetowe fora ogniskując wokół spraw miasta uwagę ludzi, u których nie ma zgody na zaprzepaszczenie tego historycznego dobytku. Dzięki temu mamy dziś Łódzkie Stowarzyszenie Inicjatyw Miejskich „Topografie”, portal społecznościowy „Fabrykancka”, czy zrodzony w Internecie spontaniczny, niesformalizowany ruch obywatelski „Grupa Pewnych Osób”. GPO jest swoistym fenomenem wymagającym odrębnego omówienia. Jego istotę i działalność znakomicie oddaje tekst Marcina Kieruzela, studenta socjologii pt.:„Awangarda obywatelskiej czujności” zamieszczony, jako załącznik – uwaga!... na stronie internetowej Urzędu Miasta Łodzi. (Adres do wglądu dla zaskoczonych i zaciekawionych). Celem organizowanych przez GPO happeningów i spektakularnych akcji na rzecz miasta jest ukazanie nieudolności i ociężałości magistratu, ale i unaocznienie problemu mające pobudzić łodzian do myślenia i działania.
Latem ubiegłego roku prezydent miasta, Jerzy Kropiwnicki, promując w Brukseli kandydaturę Łodzi do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury 2016, z wielką dumą powoływał się na jej wielokulturowość i piękną architekturę. Niestety słowa te nie wytrzymują konfrontacji i ciężaru padających pod buldożerami murów fabrykanckich zabudowań. Przed Łodzią staje wielka szansa nie tylko na miano Europejskiej Stolicy Kultury, ale i na powrót do dziewiętnastowiecznej świetności. To stosowny, o ile nie najwyższy czas, by społeczność stworzyła w Łodzi silne lobby,z którego zdaniem magistrat będzie musiał się liczyć. To łodzianie nie mogą pozwolić, by miejsce zabytkowej architektury zajęły pawilony Lidla, i „szklane domy” Żeromskiego.
a zdjęcie?
OdpowiedzUsuń