sobota, 15 listopada 2008

W Sieradzu nie ma takich bajerów?

Idąwszy raz ulicą Piotrkowską, na której jak wiadomo nie wolno stawać ani parkować - i zakaz ten jest rygorystycznie egzekwowany przez Miejską Straż - zauważyłem taki oto widok:


Pomyślałem: czy Wy tam w Sieradzu nie znacie takich instytucji jak reprezentacyjna ulica? Sprawdziłem: jak się okazuje, Sieradz - historia z charakterem ma rynek, na który wjechać samochodem nie wolno. O co więc chodzi? Ano o to, że 100 metrów dalej nasza własna, łódzka władza olewa ustanowiony przez siebie zakaz ciepłym moczem. Ale nie jest to mocz kierowcy, nieeee! Z tymi to ja się nagadałem. Tekst jest zawsze ten sam: proszę nie interweniować, bo ja mam polecenie stać tu a nie od zaplecza UMŁ, zaś jeśli dostanę mandat płacę go sam. To są jaja włodarzy!


I od razu wiadomo dlaczego Sztab Piotrkowska nie zdecydował się podjąć żadnej odważnej decyzji dotyczącej fizycznego odcięcia samochodów od naszego deptaka szybkiego ruchu - drogi krajowej nr 666. A przecież ruch to zdrowie!

I na koniec jeszcze jedna drobnostka:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz